Biuletyn Bart

Poznajmy się lepiej: Żaneta Adamczyk

Jak zaczęła się Twoja przygoda w naszej firmie? Pamiętasz swój pierwszy dzień?

Zaczęła się 16.11.2011 i pamiętam ten dzień. Byłam podekscytowana, bo to co miałam zacząć robić tutaj, było czymś nowym, czego jeszcze do tej pory nie robiłam.

Z kim wtedy najczęściej współpracowałaś? Jakie były Twoje pierwsze zadania?

Dołączyłam do zespołu Michała Zarzeckiego i miałam zająć się kontaktami zagranicznymi z targów, które niedawno się odbyły. Niektóre z tych kontaktów pamiętam do dziś, niektórzy są nadal naszymi klientami.
Ania Drożdżek była jedną z pierwszych osób, które wprowadziły mnie w barwniki, Agnieszka Winek szkoliła z systemu, a Michał był mentorem jeśli chodzi o kierunki sprzedażowe.

Równolegle z tematami eksportowymi zajmowałam się również handlem w Polsce, były to substancje pomocnicze do produkcji suplementów, pomocnicze do browarnictwa, winiarstwa, otoczki do tabletek , trochę ekstraktów do kosmetyków. Z perspektywy czasu te tematy dały mi możliwości poznania trochę lepiej tych branż.

Pamiętam też pierwsze targi zagraniczne, na których się wystawialiśmy – była to Anuga. Mieliśmy stoisko w Polskim Pawilonie razem z Polskimi producentami : Chaber, Provitus, oraz znajomi od waty cukrowej. Beznadziejne miejsce do robienia biznesu, ale to nam nie przeszkodziło w pozyskaniu tam kontaktów biznesowych na swój własny sposób.

Czy na początku swojej pracy wyobrażałaś sobie, że zostaniesz Export Directorem?

Oczywiście, że nie. Plan na tę firmę był taki, że zaczepię się na jakiś czas i poszukam tej właściwej pracy, tej której szukałam …technologa, laboranta.
Życie pokazało jednak , że zostałam dłużej, minęło 13 lat.
To co dla mnie ważne to możliwość rozwoju zawodowego, którą tutaj odnalazłam, połączonej z pasją do podróży. Okazało się to bardzo silnym magnesem.

Jakie cechy lub działania Twoim zdaniem pomogły Ci osiągnąć sukces?

Upór. Jestem uparta i ten upór występuje w dwóch odsłonach : kiedy wszystkich wkurzasz bo się na czymś zafiksujesz i pomimo, że każdy Ci mówi że to nie ma sensu, Ty musisz się przekonać o tym na własnej skórze , wtedy mogę odpuścić.
Ale jest ta druga strona – upór w dążeniu do celu. To pomogło mi odnieść sukces zawodowy, ja nie lubię odpuszczać.

Jestem też pracowita i jestem perfekcjonistką, czasem nawet za bardzo lubię jak wszystko jest idealnie. Spotkałam też odpowiednich ludzi na swojej drodze. Ważna jest też synergia we wspólnym działaniu, dobre zrozumienie w zespole, który się tworzy. Aktualnie mam taką okazję, żeby wprowadzać to w życie w swoim zespole i powiem szczerze, że coraz bardziej się przekonuję, że odpowiedni ludzie razem we współpracy, mogą naprawdę wiele osiągnąć.

Czy masz jakieś zabawne lub nietypowe wspomnienie związane z pracą?

Jest tego tyle , że można byłoby spokojnie krótką książkę napisać. Jest sporo takich, które nie nadają się żeby je tu opisywać. Najwięcej „nietypowych” sytuacji dzieje się w delegacjach.

Najwięcej wspomnień z delegacji mam z Margaret. To były bardzo ciekawe i często zabawne doświadczenia podczas naszych wspólnych wyjazdów.

Wyłuskując z tych 13 lat jedną historię to może moja wizyta w Piasten – niemieckiej firmie, produkującej draże, praliny, cukierki. To bardzo znany brand na Niemieckim rynku słodyczowym, firma z ugruntowaną pozycją, która znajduje się przy ulicy Piastenstrasse. Niemcy lubią takie firmy, 100% rodzime z historią i jeszcze najlepiej jakby opakowanie się nie zmieniało – bo to konserwatywny naród. No więc, na delegację doleciałam samolotem do Norymbergii. Lądowałam późno po 21.00 i podeszłam do Europcar prosić o wydanie auta.

I tu pojawił się początek moich problemów, bo usłyszałam że tego auta mi nie wydadzą i nie mogą podać powodu, bo nie widzą w systemie. Oczywiście miałam zrobioną rezerwację, ale to nie wystarczyło bo rezerwacja zrobiona przez zew. firmę nie przekłada się na potwierdzenie od danej wypożyczalni, że faktycznie dostaniesz to auto. Finał godzinnej dyskusji przy okienku oraz tłumaczenia że o takiej porze nie mam jak wypożyczyć auta w innej firmie skończył się tak że po 22.00 zostałam na lotnisku, bez auta i perspektyw na dojechanie jutro rano do klientów , pierwszym miał być Piasten.

Pomyślałam co mogę zrobić – zmieniłam rezwerwację hotelu, na taki do którego dojechać mogłam taksówką. Następnego dnia wcześnie rano, obleciałam wszystkie wypożyczalnie w okolicy ( dosłownie , bo założyłam wygodne buty żeby połączyć to z porannym joggingiem) i okazało się, że nigdzie nie było wolnego auta. Przy kawie planowałam już co dalej, bo ostatnią rzeczą jakiej chciałam to odwołać te spotkania. Szybko wcieliłam plan awaryjny:dojechałam do Forchheim pociągiem, przesiadłam się w lokalny autobus , wszystko w odpowiednio wygodnym stroju i butach. Na miejscu w Piasten byłam 7 min. przed planowanym spotkaniem. Walizkę zostawiłam na recepcji , gdzie przebrałam się również w moje szczęśliwe czerwone szpiki i ogarnęłam spotkanie , z którego wyszedł projekt „peanut flavour„ well rostaed.
Tego dnia dojechałam również na kolejne spotkanie, następnego miałam już zdjętą blokadę w wypożyczalni i domknęłam całość wyjazdu.

Po tylu latach, pamięta się klientów, uśmiechy na twarzy, przygody i tym bardziej jest się związanym z danym biznesem im bardziej spektakularnie było go pozyskać.

Gdybyś nie była Export Directorem, kim mogłabyś być?

Śledczym w wypadkach lub katastrofach lotniczych. Takich które toczą się latami, są często skomplikowane i wielowątkowe , ale skrywają małe szczegóły, które połączone razem , tworzą rozwiązanie przyczyny danego zdarzenia.

Jakie są Twoje pasje lub hobby poza pracą?

Podróże, lubię odkrywać. Od małego umiem szyć na maszynie – mama była krojczą w zakładach dziewiarskich i nie miałam wyjścia. Pierwsze pieniądze zarabiałam szyjąc pościel i przyszywając guziki. Lubię szyć, przerabiać albo projektować ubrania. Mając dzieci mogłam poszaleć w kwestii strojów karnawałowych. Zdarza mi się nadawać kobiece formy w mundurach strażaka czy policjantki. To jest tym cenniejsze doświadczenie, że osobiście kibicuję kobietom, które wykonują te „męskie zawody”.

Czy jest jakaś aktywność, której chcesz spróbować, ale jeszcze nie miałaś okazji?

Windsurfing.

Jakie książki, filmy lub seriale ostatnio Cię wciągnęły?

„La casa del papel” polecam , jak ktoś ma trochę czasu, lubi akcję i hiszpański.

Czy angażujesz się w jakieś projekty lub działalność społeczną poza pracą?

Niestety nie mam na to czasu na razie. Ale pracuję nad WLB w moim życiu, może poszerzę horyzonty. Lubię swoją społeczność w której mieszkam – Kobyłkę.
Angażuję się w uczestnictwo w projektach dot. mojej miejscowości : koncerty, Perła Baroku i inne. Można powiedzieć że jestem już stuprocentową Kobyłczanką.

Jakie masz marzenia?

Zawodowo czy prywatnie?
Wiele z moich marzeń się już spełniło (rodzina !) ale oczywiście nadal marzę.
Prywatnie – zobaczyć razem z mężem zorzę polarną i nauczyć się płynnie mówić po hiszpańsku. Zawodowo – stworzyć zespół ludzi, którzy tak jak ja będą czerpać ogromną satysfakcję z tego co robią i pomimo różnych celów, będą umieli wspólnie działać i wspierać się.