
Co sprawiło, że wybrałaś marketing jako swoją ścieżkę zawodową?
Bo to jedyne miejsce, gdzie kreatywność, strategia i lekka nutka chaosu idą w parze! Zawsze fascynowało mnie, jak odpowiednia narracja i wizualna oprawa mogą wpływać na ludzi i ich decyzje. A poza tym, marketing to trochę jak magia – tylko zamiast różdżki używa się słowa, obrazu i… PowerPointa. 😉
Jakie było Twoje pierwsze wrażenie po dołączeniu do Bart?
Po doświadczeniach z poprzedniej pracy zastanawiałam się, gdzie są te wszystkie ukryte kamery i z której strony nagle spadnie zło… ale nie spadło… jeszcze… 😉
Za to wszystko fajnie się rozkręciło, a ja spotkałam wiele super osób, z którymi aż chce się pracować!

Jaka jest Twoja ulubiona część pracy w dziale marketingu?
Zdecydowanie moment, gdy pomysł staje się rzeczywistością – czy to w postaci kampanii, grafiki czy tekstu. Lubię też burze mózgów, gdzie kreatywność krąży jak piłka na boisku – podawana, odbijana, aż w końcu ktoś strzela gola świetnym pomysłem. No i oczywiście ten satysfakcjonujący moment, gdy coś „zaskoczy” i widzisz efekty swojej pracy!
Jak spędzasz czas po pracy? Masz jakieś pasje lub hobby?
Przede wszystkim lubię gry komputerowe. Nic tak nie relaksuje, jak odkrywanie nowych światów i bycie kimkolwiek chcę – raz Wiedźminem, raz asasynem z tajnego bractwa. 😄 Poza tym książki – najbardziej te naukowe, które pozwalają poczuć się mądrze. Czasami sięgam też po poezję romantyczną lub prozę pozytywistyczną – no bo kto nie lubi trochę dramatyzmu? A jeśli mam chwilę spokoju, to włączam muzykę – to moje tło do wszystkiego.
Jak wygląda Twój idealny weekend?
To czas na robienie tego, co naprawdę lubię – bez budzika, bez presji. Jeśli to oznacza leniwe poranki z książką lub grą i filiżanką kawy, to jestem w niebie. Jeśli mam ochotę na wyjście, to staram się odkrywać nowe miejsca, ale bez pośpiechu i z dużą dawką słońca. A jeśli do tego dojdzie spotkanie z przyjaciółmi, pełne śmiechu i dobrych chwil – to już prawie perfekcja! 😄

Jakie jest Twoje największe marzenie (niekoniecznie zawodowe)?
Zgodnie z arystotelesowską zasadą złotego środka – odnaleźć równowagę. W życiu chodzi o to, by nie przesadzać ani w jedną, ani w drugą stronę, ale znaleźć ten punkt, który sprawia, że czujemy się spełnieni. Chciałabym mieć czas na to, co ważne, ale też cieszyć się tym, co drobne, codzienne. Poza tym chciałabym być zdrowa, młoda, piękna i bogata, i mieć Forda Mustanga Shelby GT500.
Jaka była Twoja pierwsza praca?
Moja pierwsza praca to sędziowanie koszykówki. Kiedy przestałam grać, pomyślałam, że to świetny sposób, by nadal być blisko sportu. Mój debiut był niezapomniany – przez złą komunikację ze stolikiem wywaliłam zawodniczkę z boiska za 5 fauli, choć popełniła dopiero 2! Na szczęście nikt oprócz mnie się nie zorientował, włącznie z zawodniczką i jej trenerem, choć w pierwszej chwili oboje wydawali się odrobinę skonfundowani. 😉 Po awansie z ligi okręgowej musiałam biegać coraz więcej, ale inne obowiązki zawodowe, w tym nauczycielskie, skutecznie utrudniały utrzymanie dobrej kondycji. I w ten oto sposób ostatecznie parkiet zamieniłam na szkolną salę, czego żałuję do dziś.

Jakie miejsce na świecie chciałabyś odwiedzić i dlaczego?
To nie będzie miejsce, a wydarzenie – El Día de los Muertos w Meksyku. To niezwykle barwne i pełne emocji święto, które celebruje życie i pamięć o tych, którzy odeszli. Chciałabym zobaczyć, jak rodziny przygotowują ołtarze, składają ofiary i tańczą w rytmach tradycyjnych melodii.
Innym wydarzeniem, które również mnie fascynuje, jest Festiwal Światła w Chiang Mai w Tajlandii. Tysiące lampionów unoszących się w niebo tworzą niesamowity widok, który z pewnością zapadłby mi w pamięć na długo.
Kolejnym wydarzeniem, które chciałabym zobaczyć, jest Karnawał w Wenecji. Te tajemnicze maski, eleganckie kostiumy i niepowtarzalna atmosfera sprawiają, że to jedno z najbardziej magicznych wydarzeń kulturalnych na świecie.
A na koniec Oktoberfest w Monachium! Lubię piwo, więc to święto piwa i tradycji jest na mojej liście marzeń. Chciałabym poczuć tę atmosferę wśród uśmiechniętych ludzi, przy dźwiękach muzyki i kuflu pysznego piwa.

Jeśli miałabyś wybrać jedno – pizza czy sushi? A może jest jakaś inna potrawa, której nie mogłabyś się oprzeć?
Tak naprawdę nie jestem wielką smakoszką – dla mnie liczy się bardziej z kim jem niż co konkretnie. Dobre towarzystwo sprawia, że nawet najzwyklejszy posiłek staje się wyjątkowy!
Jesteś typem porannego ptaka czy nocnej sowy? Kiedy masz najwięcej energii i pomysłów?
Nie jestem ani jednym, ani drugim – jestem raczej zahibernowanym niedźwiedziem, który wstaje dopiero, gdy naprawdę musi. Rano to raczej walka ze światem, a nie energia do działania.
Najwięcej energii i pomysłów mam nie o konkretnej porze, tylko w dobrym towarzystwie – kiedy rozmowy nabierają tempa, a luźno rzucane myśli zaczynają się składać w coś naprawdę fajnego. A jeśli przy tym jest kawa, to tym bardziej można podbijać świat.